My uznałyśmy, że skoro już jesteśmy w Wiedniu to szkoda byłby nie skosztować oryginału, więc po kawałku tortu zakupiłyśmy właśnie w kawiarni hotelu Sacher.
Nie wiem czy rzeczywiście cokolwiek poza uroczym znaczkiem z czekolady odróżnia go od tych "podrabianych", ale wiem na pewno że ten jest cudowny i zdecydowanie wart swojej ceny. Generalnie nie lubię tortów na biszkopcie, raczej wolę cięższe smaki( typu brownie), jednak dzięki morelowej konfiturze nie wydawała się za suchy, a czekoladowa polewa( najlepsza jaką w życiu jadłam) czyniła go sycącym i zapewniała odpowiednią dawkę słodyczy( tak, mówię to ja- ta co zamawia McFlurry z Lionem i polewą karmelową ;).
Będą w Wiedniu nie można nie wybrać się na ogromny targ Naschmarkt oferujący przysmaki ze wszystkich stron świata. Mi udało się zakupić drobniutka kolorową tapiokę oraz gorzka czekoladę z Tequilą, solą i limonką( niestety- czekolada nie przetrwała upałów)
Z kolei na Praterze z każdej budki kuszą ogromne langosze. Home-made, orginal...można by pomyśleć, że to jedna ze specjalności kuchni austriackiej, a nie węgierskiej. To chyba był najbardziej "ekonomiczny" zakup- jedna porcja starczyłaby dla całej rodziny, 3 drobne kobiety nie dały rady ;)
Jednak ze względu na zastana pogodę( myślicie że w Polsce było gorąco? ha! Wiedeń był najcieplejszym miejscem Europy w tamtym tygodniu) niekwestionowanym liderem w naszym menu były lody
Na pierwszy ognień poszły zachwalana na TripAdvisorze jako najlepsze lody w w Wiedniu "Eissalon am Schewdenplatz". I przyznaje- jest to opinia zasłużona- w życiu nie jadłam tak kremowych lodów. Pistacjowe chyba nawet lepsze niż we włoskich lodziarniach, a do tego wybór smaków przyprawia o zawrót głowy. Kolejki długie, ale zdecydowanie warto.
Z kolei na Praterze możemy spróbować lodów w takich smakach
jak czekoladki Mozarta, czy… Red Bull . Tu jednak rewelacji nie było-
konsystencja w ogólne nie kremowa a smaki choć ciekawe, to mało intensywne
Jedną z ciekawszych( i smacznych) kulinarnych ciekawostek okazała się natomiast
ta przypadkowo napotkana kawiarnia:
Pusta ulica, daleko od centrum... A tu nagle lody wegańskie i to w jakich smakach! Były nawet bazyliowe, czy kozi ser( wzięła siostra- naprawdę smaczne!) ja zdecydowałam się na makowe i tez byłam zadowolona- Grycan może się schować
Wyjazd „na zachód” nie może się odbyć oczywiście bez zakupu opakowania Ben&Jerry. Ja chyba nigdy nie zdążę skosztować wszystkich ich smaków bo co mam okazję kupić, to widzę coraz nowsze. Teraz wybrałam „Lody o smaku masła orzechowego oraz waniliowe z dodatkiem mini czekoladek Reese's oraz sosem malinowym” Chyba opis wystarcza żeby wyobrazić sobie jak to smakowo? ;)
A znajomym obowiązkowo przywozimy Mozartkugel, czyli czekoladki z nadzieniem nugatowo-marcepanowym( spotyka się też z dodatkiem pistacji). Dobrym pomysłem na prezent będą tez mini buteleczki czekoladowych likierów( biała czekolada zauroczyła mnie tak bardzo że kilka kupiłam egoistycznie dla siebie ;)
I to by było na tyle, co zdążyłam ulicznic na zdjęciach( dobre jedzenia ma niestety to do siebie, że często zapomina się w trakcie wyciągnąć aparat). A czego wam udało się skosztować podczas wakacyjnych wyjazdów?
Pusta ulica, daleko od centrum... A tu nagle lody wegańskie i to w jakich smakach! Były nawet bazyliowe, czy kozi ser( wzięła siostra- naprawdę smaczne!) ja zdecydowałam się na makowe i tez byłam zadowolona- Grycan może się schować
Wyjazd „na zachód” nie może się odbyć oczywiście bez zakupu opakowania Ben&Jerry. Ja chyba nigdy nie zdążę skosztować wszystkich ich smaków bo co mam okazję kupić, to widzę coraz nowsze. Teraz wybrałam „Lody o smaku masła orzechowego oraz waniliowe z dodatkiem mini czekoladek Reese's oraz sosem malinowym” Chyba opis wystarcza żeby wyobrazić sobie jak to smakowo? ;)
A znajomym obowiązkowo przywozimy Mozartkugel, czyli czekoladki z nadzieniem nugatowo-marcepanowym( spotyka się też z dodatkiem pistacji). Dobrym pomysłem na prezent będą tez mini buteleczki czekoladowych likierów( biała czekolada zauroczyła mnie tak bardzo że kilka kupiłam egoistycznie dla siebie ;)
I to by było na tyle, co zdążyłam ulicznic na zdjęciach( dobre jedzenia ma niestety to do siebie, że często zapomina się w trakcie wyciągnąć aparat). A czego wam udało się skosztować podczas wakacyjnych wyjazdów?
Nie, mi opis nie wystarczy, ja chcę te pyszności posmakować! :D
OdpowiedzUsuńNie no, co tu dużo mówić... Wiedeń to nie tylko piękne widoki, ale i cudowne jedzenie :D
OdpowiedzUsuńkocham Wiedeń i tamtejsze jedzonko:)dawno nie byłam!
OdpowiedzUsuńNazwa smaku tych lodów... nie do powtórzenia:p Zazdroszczę zjedzenia oryginalnego tortu Sachera, nie przepadam za tortami w dużych ilościach, ale celebruję ich jedzenie, bo to jest coś więcej niż zwykłe ciasto czy babeczka. A co dopiero zjeść takie cudo w Wiedniu!
OdpowiedzUsuń:)
Jakie pyszne jedzonko, kocham Wiedeń <3
OdpowiedzUsuńwłaśnie takie podróże z poznawaniem kultury kulinarnej są najlepsze...
OdpowiedzUsuńwow, ten tort !!! czekoladowo mi *-* a lody Ben and Jerry uwielbiam !! próbowałam też o smaku truskawkowego sernika i wiśniowe z kawałkami gorzkiej czekolady ;) przepyszne !!
OdpowiedzUsuńsuper podróż, Wiedeń przepięknym miejscem i same pyszności ;)
ale pyszności ^^
OdpowiedzUsuńmatko.. ten kawałek ciacha <3 cuuudo!
OdpowiedzUsuńA zawsze chciałam spróbować tych lodów, może w tym roku mi się uda?
Takiego 'mozarta' mama mi z Austrii przywiozła :P
OdpowiedzUsuńTeraz ja zapraszam na fotorelację do mnie :D